Źródło: J. Wełna (red.), Droga rad ewangelicznych. Program formacji ciągłej na rok 2011, Kraków 2011, s. 16-30.


 

Wstęp – postawienie problemu

Życie konsekrowane zrodziło się z miłości do Jezusa i do mi­łości zostało powołane. Mówiąc nieco szerzej – należy podkre­ślić, że każdy człowiek jest z miłości Bożej powołany do życia i do miłości przeznaczony. Stąd też miłość stanowi naturalne środowisko rozwoju człowieka. Brak miłości powoduje, że czło­wiek zaczyna obumierać, czuje się niepotrzebny, „karłowacie­je”, popada w rozpacz, zgorzknienie i może umrzeć. W tym kontekście, także życie konsekrowane pozbawione miłości, traci sens, zaczyna obumierać, staje się niepotrzebne, staje się udrę­ką – osoby gorzknieją, a wspólnota zamiera. Często jako osoby konsekrowane stawiamy sobie pytanie: dlaczego tak się dzie­je? Czy Bóg naprawdę tego chce? Co z naszą tożsamością?

Biorąc pod uwagę różnego rodzaju badania statystyczne, do­chodzimy do wniosku, że obraz współczesnej wspólnoty za­konnej odzwierciedla w pewnym stopniu całościowy obraz społeczeństwa. Nieprzypadkowo też podkreśla się, że mamy ta­kie powołania, jaka jest dzisiejsza rodzina, parafia, społeczeń­stwo. Szukając odpowiedzi na postawione pytania, należy wziąć pod uwagę m.in. współczesne problemy, jakich doświadcza dzi­siejszy człowiek.

We współczesnym świecie coraz częściej słyszymy wołanie o miłość. Okazuje się, że prawdziwy obraz miłości został wy­paczony, zredukowany do sfery przyjemności i pożądania. Stąd też osoba powołana, kierująca swoje kroki do wspólnoty życia konsekrowanego (niezależnie od tego, czy jest to instytut świec­ki, wspólnota zakonna czynna, czy klauzurowa), przychodzi nierzadko z wyimaginowanym obrazem życia konsekrowane­go. Wielokrotnie oczekuje się od wspólnoty zakonnej tego, cze­go zabrakło w życiu rodzinnym. Szybko następuje weryfikacja powołaniowa, która może zakończyć się odejściem ze wspólno­ty (np. rozczarowanie) bądź podjęciem decyzji o dalszej realiza­cji swego powołania w tejże wspólnocie. Rozpoczyna się zatem długi i trudny proces kształtowania właściwej postawy zakon­nej, której centrum staje się osoba Chrystusa.

Innym współczesnym problemem staje się pytanie o aktual­ny model życia wspólnotowego wobec trudności związanych z malejącą ilością powołań i procesem starzenia się poszczegól­nych wspólnot (zob. RdCh 12). Wiąże się to z podejmowaniem obowiązków, których ilość na ogół nie maleje, wręcz przeciwnie – zostaje powiększona. Prace wykonywane kiedyś przez wiele osób, dziś muszą być realizowane przez kilka, a nierzadko przez jedną lub dwie osoby. Wobec takiej rzeczywistości doświadcza­my swoistego przepracowania – chodzi na ogół o wspólnoty żeń­skie (zob. ET 35). Prowadzone zaś posługi zmuszają niekiedy instytut do pozostawienia innych form działalności apostolskiej na rzecz jednego dzieła. Powoduje to pewnego rodzaju hermetyzację naszego życia, a otwarcie na nowe wyzwania zostaje pozostawione przyszłym pokoleniom (o ile będą!).

Warto przy tym postawić kolejne pytanie: czy w tym wszyst­kim, czego doświadczamy, realizujemy nasz charyzmat, którym zostaliśmy obdarzeni jako poszczególne osoby i zgro­madzenia? Wiemy, że charyzmat jest rzeczywistością dyna­miczną. Jeśli zatem przestaniemy otwierać się na nowe znaki czasu, to czy nie ulegniemy procesowi zamierania naszych wspólnot i zgromadzeń? Istnieje też niebezpieczeństwo zbyt­niej strukturalizacji naszego życia, które pochłania sporo czasu na jego zewnętrzną organizację. Mamy wspaniałe projekty, pla­ny, nawet budynki, natomiast coraz mniej osób, które by te dzie­ła kontynuowały.

Przedstawione dylematy i pytania sprawiają, że jako osoby konsekrowane mamy dziś trudności z przeżywaniem własnej tożsamości. Mamy zatem problemy:

  • ze wzajemną jednością,
  • z wiernością,
  • ze świadectwem naszego życia.

Dochodzimy w ten sposób do zasadniczego pytania, które stanowi centrum niniejszego opracowania: Jak ma wyglądać współczesne życie konsekrowane wobec nakreślonej rzeczy­wistości?

Próba postawienia diagnozy wobec współczesnych trudności związanych z tożsamością osób konsekrowanych

Stawiając diagnozę wskazanych problemów dotyczących ak­tualnej sytuacji wspólnot życia konsekrowanego, postawmy dość odważne stwierdzenie: Czy czasami źródłem naszych niepowodzeń i porażek nie jest to, że może siebie, nasze po­sługi i urzędy wstawiliśmy w miejsce Boga?[1] Może się okazać, że jest to prawda, i to czasami dość bolesna.

Zagadnienie to winno stać się przedmiotem naszych wspól­notowych spotkań, zaś w szczególny sposób wspólnotowego rozeznania[2]. Jeśli dojdziemy do przekonania, że rzeczywiście tak jest, wówczas musimy niejako zacząć od nowa budować wza­jemną komunię według właściwej hierarchii odniesień, która winna przedstawiać się według następującego porządku:

1. komunia z Jezusem,

2. komunia z samym sobą,

3. komunia z siostrami i braćmi,

4. komunia z tymi, do których jesteśmy posłani.

Inaczej mówiąc :

1. wierność wobec Jezusa,

2. wierność wobec siebie,

3. wierność wobec wspólnoty,

4. wierność wobec misji – chryzmatu.

Jak widzimy, na pierwszym miejscu winna znajdować się ko­munia z Bogiem, która nadaje właściwy kształt relacji wobec sa­mych siebie, wobec innych osób i wobec pełnionej misji.

Komunia z Jezusem wyrazem wierności wobec Niego

Idąc śladami Vita consecrata, ewangelicznych podstaw życia konsekrowanego należy szukać w relacji, jaką Jezus nawiązywał z wybranymi uczniami podczas swego ziemskiego życia. Zosta­li oni bowiem zaproszeni, by Mu towarzyszyli i byli kontynu­atorami Jego misji. Zaś tajemnica góry Tabor i przemienienie na niej Jezusa daje światło istocie powołania bycia uczniem Jezu­sa. Przemienienie to nie tylko objawienie chwały Chrystusa, ale przygotowanie do doświadczenia Jego krzyża (zob. VC 14). Wiąże się to oczywiście z tzw. wejściem na górę i zejściem z góry. Jak podkreśla dalej adhortacja: „Uczniowie w chwili uniesienia słyszą wezwanie Ojca, aby słuchali Chrystusa, zaufali Mu bez reszty i uczynili Go centrum swojego życia” (VC 16). To słowo Ojca – słowo przychodzące z wysoka nadaje szczególną głębię wezwaniu – Pójdź za mną – które Jezus skierował do uczniów na samym początku działalności.

Szczególna zażyłość z Jezusem powoduje, że powołani do pójścia za Nim są w stanie złożyć całkowity dar z siebie poprzez profesję rad ewangelicznych. Należy też podkreślić, że Jezus za­prasza uczniów do pójścia drogą, na której obowiązują ustalone przez Niego zasady. Pośród wielu warunków stawianych przez Jezusa możemy wymienić następujące:

a) „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje”;

b) „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie”;

c) "Miłujecie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem”;

d) „Abyście stanowili jedno”;

e) „Jeśli Mnie prześladowali, to i was prześladować będą”;

f) „Jeśli kto przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda nie jest Mnie godzien”.

W tym wszystkim Jezus sam stał się przykładem miłości wo­bec Ojca, podkreślając, że stanowi z Nim jedno. Przyszedł peł­nić Jego wolę – aż do końca.

Osobiste doświadczenie więzi z Jezusem musi być na pierwszym miejscu w życiu każdej osoby konsekrowanej. Jak zaznacza J. C. R. Garcia Paredes: „Musimy być zawsze w żywej relacji z Chrystusem. Konsekwencją takiego stylu życia jest re­zygnacja z niezależności, z prawa do decydowania o sobie i swo­im przeznaczeniu oraz kształtowania i prowadzenia swojego życia według swoich własnych zasad”[3]. Celem, jaki stoi przed osobą konsekrowaną, jest naśladowanie Chrystusa w wymia­rze Jego życia ukrytego i publicznego oraz uczestnictwo w Jego zmartwychwstaniu.

Podejmując drogę życia radami ewangelicznymi, trzeba nie­ustannie stawiać sobie pytanie: Kogo szukamy? Pytanie to dotyczy głębi naszego serca. Szukanie Boga, to szukanie i od­krywanie Jego woli[4]. Stąd też w życiu konsekrowanym nie może nigdy zabraknąć czasu na codzienne słuchanie Słowa Bożego (zob. VC 94). Ono wskazuje właściwe horyzonty naszego powo­łania i czyni nas otwartymi na działanie Ducha Świętego. Nie­zwykle cennym w tym względzie staje się lectio divina (zob. VD 86).

Każda osoba konsekrowana wie, że utrata Jezusa albo pozo­stawienie Go „na boku” powoduje, że możemy stać się prak­tykującymi, ale niewierzącym. By głosić Jezusa innym, trzeba pozwolić, by On mówił do nas i przez nas.

By ewangelizować Słowem Bożym, trzeba pozwolić na to, by Słowo nas ewangelizowało. Stąd też winniśmy każdego dnia na nowo rodzić się z wody i Ducha Świętego. Potrzeba nam, konsekrowanym XXI wieku nowej ewangelizacji wnętrza. Do­konuje się ona przede wszystkim poprzez nieustanną potrzebę nawrócenia. Oznacza ona:

-   zmianę myślenia,

-   zmianę działania,

-   zmianę patrzenia.

Inaczej mówiąc, jest to proces dorastania i dojrzewania do myślenia, patrzenia i działania samego Jezusa Chrystusa. Nie chodzi tu o stosowanie nowych środków i metod kształtowania naszej duchowości, ale wykorzystanie tego, co jest w powiąza­niu z nową gorliwością, która przejawia się w autentyzmie ewan­gelicznym. Jako priorytety w życiu duchowym należy wskazać:

-   kontemplację Oblicza Chrystusa (adoracja i modlitwa),

-   otwarcie się na Jego Słowo,

-   przyjęcie łaski sakramentów (Eucharystii i pokuty),

podjęcie nieustannego wysiłku pracy nad sobą związa­nego ze stosowaniem zdrowych zasad ascezy chrześcijańskiej (zob. PI 36).

Tych rzeczywistości nie może nigdy zabraknąć w życiu osoby konsekrowanej. Po raz kolejny warto sobie uświadomić, że życie duchowe musi zająć swoje uprzywilejowane miejsce w progra­mie osobistej i wspólnotowej formacji każdej osoby powołanej.

Każda odnowa życia konsekrowanego, a z nią związany entu­zjazm bierze swój początek w Jezusie Chrystusie. Jeśli mamy odnawiać swoją tożsamość, to jedynie w świetle Jego słowa, któ­re nieustannie do nas kieruje (zob. VD 83).

W ten sposób dochodzimy do stwierdzenia, że droga powo­łania do życia radami ewangelicznymi ma zawsze swój począ­tek w Bogu: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15,16).

Budując duchowy wymiar tożsamości zakonnej nie wolno zapomnieć o kształtowaniu w sobie i naszych wspólnotach du­chowości maryjnej. Często zostaje ona sprowadzona tylko i wy­łącznie do sfery pobożności. Duchowość maryjna, to coś więcej niż pobożność. Maryja uczy każdą osobę konsekrowaną tego, jak zachowywać i rozważać w swoim sercu słowo usłyszane od Boga. Ona jest dla nas wzorem konsekracji – całkowitego po­święcenia i oddania się na służbę Bogu.

Od komunii z Bogiem do komunii z sobą samym

Budowanie komunii z samym sobą to kształtowanie w sobie właściwej postawy życiowej. Postawa ta winna być ukierunko­wana na osiągniecie dojrzałości, której zarówno zewnętrznym, jak i wewnętrznym przejawem jest upodobnienie się do Jezu­sa Chrystusa. Chodzi o to, by w swoim życiu odtworzyć ludz­ką doskonałość obecną w Jezusie. Mamy tu na uwadze postawę Chrystusa wobec innych. Jest to zasadniczy wymóg, ponieważ posługa osoby konsekrowanej dotyczy wspólnoty osób, z któ­rymi realizuje drogę powołania i tych, do których jest posłana (zob. PDV 43). Dzięki temu konsekrowani mogą być dla innych pomostem, a nie przeszkodą w spotkaniu z Chrystusem (por. PDV 43). Z pewnością pomocą jest tu przywrócenie właściwego rozumienia ascezy w życiu codziennym, której celem jest zbli­żenie się do Jezusa Chrystusa i tych, których On stawia nam na naszej drodze. Zawiera ona w sobie zarówno element negatyw­ny związany z postawą wyrzeczenia, jak i pozytywny kształtu­jący postawę piękna i otwartości[5].

Jeśli chodzi o duchowy wymiar naszego życia związany z na­szym posłannictwem w świecie współczesnym, to nie powinien on ulegać w sferze fundamentalnej zasadniczej zmianie. Po­nieważ od samego początku i do końca trwania tego świata jako osoby konsekrowane jesteśmy powołani, by przywracać w nim prawdziwy obraz miłości Boga do człowieka. Jest to zadanie odwieczne, aktualne w każdym czasie, w każdej epo­ce. By to uczynić, sami musimy się odnowić w miłości Bożej. By stać się świadkiem miłości Bożej, trzeba tą miłością żyć. Po­trzeba zatem głębokiej refleksji nad rzeczywistością naszego życia opartej na posłuszeństwie wobec natchnień Ducha Świę­tego. Tak rozumiane kształtowanie w sobie wymiaru ludzkiego i duchowego przyczynia się do właściwej postawy wobec same­go siebie.

Komunia ze wspólnotą – wierność wobec barci i sióstr

Ogólnie przyjęło się mówić, że dziś przeżywamy kryzys wspólnoty zakonnej. W świecie modne stało się słowo kryzys.

Mówimy:

-   kryzys rodziny,

-   kryzys wspólnoty narodowej,

-   kryzys wspólnoty parafialnej,

-   kryzys wspólnoty zakonnej.

W jednym ze swoich artykułów publikowanych na łamach „Życia Konsekrowanego” postawiłem pytanie: „Czy rzeczywi­ście jesteśmy świadkami kryzysu, czy też popadliśmy w pewien letarg, który powoduje niechęć do jakiegokolwiek wysiłku?”. Wydaje się, że z jednej strony mamy do czynienia z jawiącym się kryzysem, ale i trzeba stwierdzić, że jesteśmy rzeczywiście świadkami pewnego letargu.

Czym zatem jest wspólnota i na czym polega duchowość komunii?

Wspólnota jest darem, ale i zadaniem – jest środowiskiem osób, które zostały nam dane. Biorąc pod uwagę wspólnotę uczniów Chrystusa, możemy zauważyć pewne etapy jej tworze­nia. Jest to niezwykle przydatne w naszej codziennej rzeczywi­stości życia wspólnotowego. Jezus powołuje uczniów po nocy spędzonej na modlitwie. Wspólnota jest zatem owocem rozmo­wy Syna z Ojcem. Następnie Jezus przywołał uczniów i wybrał Dwunastu – tych, których sam chciał; oni przyszli i zostali; Je­zus nauczał ich i wyjaśniał; dał im władzę i moc nad duchami nieczystymi; posłał ich, aby szli i głosili nadchodzące królestwo Boże; oni wrócili i opowiadali o tym, co się wydarzyło.

Skoro Jezus sam wybrał i zgromadził uczniów w jednej wspól­nocie, to znaczy, że i w mojej wspólnocie nie ma osób „przy­padkowych”. Zatem Bóg mi daje taką, a nie inną wspólnotę. Ta wspólnota jest miejscem, w którym dokonuje się moje zbawie­nie. To tu realizuję swoje powołanie do świętości.

Na wzór wspólnoty Uczniów winniśmy stać się wspólnotą zgromadzoną w imię Jezusa. Wspólnota najpierw jest wspól­notą słuchającą Jego słowa, kontemplującą to słowo, starają­cą się nim żyć i wreszcie wspólnotą posłaną przez Jezusa. Ta kolejność jest niezwykle ważna dla zachowania właściwej har­monii wzrostu wiary i dojrzewania do misji.

Wspólnota słuchająca Słowa, to wspólnota gromadząca się na wspólnotowym rozważaniu Biblii. Niezwykle cenne w tym względzie staje się przywrócenie – jak wcześniej wspomniano – właściwego miejsca we wspólnotach lectio divina, które pro­wadzi do osobistego spotkania ze Słowem. Podkreślił to w spo­sób szczególny Benedykt XVI w ostatniej swojej adhortacji poświęconej słowu Bożemu Verbum Domini. Papież pisze tam: „Również i dzisiaj dawne i nowe formy specjalnej konsekra­cji mają być prawdziwymi szkołami życia duchowego, w któ­rych czyta się Pismo według Ducha Świętego w Kościele, tak by cały lud Boży mógł z tego odnieść korzyść. Dlatego Synod zaleca, aby we wspólnotach życia konsekrowanego nie zabrakło solidnej formacji do pełnego wiary czytania Biblii” (VD 83). Z tak pojętego rozważania słowa Bożego rodzi się Jego kontem­placja, która stanowi siłę codziennego apostolatu. Zanim wspól­nota rozpocznie swoją działalność, winna kontemplować słowo Boże, a w nim Oblicze samego Jezusa.

Kontemplacja Oblicza Jezusa pozwala czerpać inspirację do całej posługi. Można tu posłużyć się znanym nam wszystkim stwierdzeniem św. Hieronima, że „nieznajomość Pisma, to nie­znajomość samego Chrystusa”. Dzięki więzi z Pismem Świę­tym osoby konsekrowane są w stanie otworzyć się na działanie Ducha (por. J 15,26) (zob. NMI 18).

Doświadczenie obecności słowa Bożego i posłuszeństwo na­tchnieniom Ducha Świętego staje się drogą osoby konsekrowa­nej. Wspólnota słuchająca słowa staje się wspólnotą dzielącą się słowem Bożym. Potrzeba, by w każdej wspólnocie był taki czas, by dzielić się wzajemnie wiarą. Z pewnością, nie chodzi tu o tworzenie kolejnych zebrań wspólnotowych, których jest i tak wystarczająco dużo, ale o pewną kulturę słowa Bożego, która winna przenikać i rozświetlać naszą codzienność.

W ten sposób możemy dojść do „eliminowania słowa ludzkie­go” z naszych wspólnot. Bowiem grzechy języka biorą się na ogół z tego, że przestajemy żyć słowem Boga, a żyjemy sło­wem świata. To, co jest obecne w świecie, zaczyna przenikać do naszego życia konsekrowanego. Zamiast stawać się wspól­notą uczniów zgromadzoną wokół Jezusa i Jego słowa, stajemy się wspólnotą, gdzie posługiwanie się słowem Bożym uchodzi za „wstydliwe”. Zawsze, gdy słowo świata bierze górę nad sło­wem Bożym pojawiają się problemy pomiędzy braćmi i sio­strami. Możemy tu wymienić: brak zaufania, podejrzliwość, gadulstwo, oszczerstwa, posądzenia, brak jedności, przerzuca­nie odpowiedzialności na innych. Powstaje zatem pytanie: gdzie jest ideał wspólnoty kreślonej przez św. Pawła (zob. Congregavit, 26)? Wydaje się, że do tego ideału musimy nieustannie dora­stać i dojrzewać. Nie znaczy to, że jest on nieosiągalny!

Kreśląc podstawy tożsamości wspólnoty zakonnej, nie moż­na zapomnieć, czym jest naprawdę duchowość komunii. Pozwo­lę sobie w tym miejscu przytoczyć słowa Instrukcji Rozpocząć na nowo od Chrystusa o odnowionym zaangażowaniu życia konsekrowanego w trzecim tysiącleciu. Instrukcja ta w głównej mierze stanowi kontynuację myśli zawartych w Liście apostol­skim Jana Pawła II na nowe tysiąclecie Novo millennio ineunte. Czytamy tam: „Duchowość komunii to przede wszystkim spoj­rzenie utkwione w tajemnicy Trójcy Świętej, która zamieszku­je w nas. Duchowość komunii to także zdolność odczuwania więzi z bratem w wierze dzięki głębokiej jedności mistycz­nego ciała, a zatem postrzegania go jako «kogoś bliskiego». Z tej zasady wypływają z żelazną logiką niektóre konsekwencje w sposobie odczuwania i działania: dzielenie radości i cierpień braci, odgadywanie ich pragnień i troska o ich potrzeby, ofia­rowanie im prawdziwej i głębokiej przyjaźni. Duchowość ko­munii, to także zdolność dostrzegania w drugim człowieku przede wszystkim tego, co jest w nim pozytywne, a co należy przyjąć i cenić jako dar Boży; to umiejętność dania miejsca bratu i noszenie brzemion jedni drugich. Bez takiej postawy duchowej nie na wiele zdałyby się zewnętrzne narzędzia komu­nii” (RdCh 29).

Z przedstawionych treści możemy wyprowadzić zasadniczy wniosek, że żadne działania zewnętrzne związane z organiza­cją naszych wspólnot nie zmienią naszego stylu życia, jeśli nie dokonamy właściwego zwrotu w stronę Ewangelii. Ona zawsze była, jest i będzie „kompasem” naszego życia.

Jeśli powyższe wskazania uczynimy treścią naszego życia, wówczas nie będzie problemu z przeżywaniem codziennej Eucharystii, wspólną modlitwą, dzieleniem się słowem i wiarą, dniami skupienia, rekolekcjami, wspólnotowym planowaniem i rewizją projektu życia wspólnotowego, spotkaniami wspólno­towymi połączonymi z rozeznawaniem, rekreacją i odpoczyn­kiem.

Wierność wobec misji – wierność wobec charyzmatu

Jako osoby konsekrowane mamy być znakiem obecności Boga na ziemi. Słowo consecrare oznacza być przeznaczonym do świętości. Mamy być znakiem obecności Boga na ziemi. Znak w swej treści jest czytelny, wskazuje na to, co oznacza.

Współczesny świat potrzebuje znaków bardzo wyrazistych. Życie konsekrowane jako znak musi wyróżniać się spośród zna­ków współczesnego świata. By mogło spełniać swoje zadanie, winno na co dzień przeżywać swoją charyzmatyczną tożsa­mość.

W tym kontekście możemy mówić o wierności wobec posłan­nictwa osób konsekrowanych w dzisiejszym świecie. Realizuje się ono w oparciu o wierność wobec otrzymanego charyzma­tu. Należy podkreślić, że nie oznacza to postawy statycznej, lecz postawę dynamiczną. Współcześnie wiele osób konsekro­wanych źle pojmuje pojęcie wierności, utożsamiając je z nie­ustannym powtarzaniem czy odtwarzaniem historii. Wierność zakłada pielęgnowanie tego, co dobre, co stanowi o istocie da­nego instytutu, ale musi być też twórcza.

Jako osoby konsekrowane jesteśmy powołani do tego, by nieustannie poszukiwać sposobów realizacji zobowiązań po­wziętych w przeszłości, a które znajdą swoje wypełnienie w przyszłości. Wierność może w niektórych aspektach ozna­czać zerwanie z przeszłością, gdy dana wartość uległa ostatecz­nej dewaluacji[6].

Osoby konsekrowane, chcąc zachować swoją wierność wo­bec posłannictwa, muszą dokonywać przynajmniej co jakiś czas rewizji swojego życia. W tym swoistego rodzaju rachunku su­mienia należy uwzględnić te aspekty, na które zwraca uwagę Kościół m.in. w dokumencie poświęconym zakonom i promocji ludzkiej Optiones evangelicae z 1980 roku. Wspomniany doku­ment postuluje następujące zasady wierności:

- wierność wobec człowieka i współczesności,

- wierność wobec Chrystusa i Ewangelii,

- wierność wobec Kościoła i jego misji w świecie

- wierność wobec życia zakonnego i wobec charyzmatu wła­snego instytutu (zob. OE 13).

Tak pogłębione zrozumienie charyzmatu pozwala jaśniej spojrzeć na swoją tożsamość, wokół której należy budować ko­munię. Umożliwia to również twórcze dostosowanie się do no­wych sytuacji, co może stwarzać pozytywne perspektywy na przyszłość (zob. Congregavit, 46)[7].

Wymienione wyżej zasady wierności czynią nas – konsekro­wanych – świadkami obecności Boga w dzisiejszym świecie. W tym kontekście możemy mówić o ugruntowaniu naszej toż­samości. Tak przeżywana codzienność życia konsekrowanego staje się prorockim świadectwem w świecie współczesnym.

Wiemy dobrze, że proroctwo czerpie szczególną moc prze­konywania ze zgodności zachodzącej między przepowiadaniem a codziennym życiem. Dlatego głębokie doświadczenie Boga i wspólnotowe poszukiwanie światła pozwala stawić czoło pro­blemom życia codziennego i stanowi gwarancję skutecznego przepowiadania Ewangelii dzisiejszemu człowiekowi (Los ca­minos del Evangelio, 25).

Otwartość na znaki czasu potwierdzeniem tożsamości

Życie zakonne będzie prorockie tylko wówczas, gdy będzie przemawiać w imię Jezusa lub pozwoli Jezusowi przemawiać przez siebie. Autentyczność proroka zostaje potwierdzona wier­nością wobec misji. Wierność proroka to wierność wobec Słowa. Należy podkreślić w tym miejscu, że współczesny świat bar­dziej niż kiedykolwiek odczuwa potrzebę ujrzenia w nas osób, które uwierzyły słowu Chrystusa (zob. ET 53).

Jako główne wyzwania, stojące przed współczesnym życiem konsekrowanym, wymienia się m.in. służbę życiu, szerzenie prawdy i sprawiedliwości oraz wyobraźnię miłosierdzia. Ponad­to wskazuje się na konieczność służby na rzecz jedności. Mamy tu na uwadze problemy związane z inkulturacją, ewangelizacją kultury i otwarciem się na tzw. wielkie dialogi.

Wszystko to winno dokonywać się we wspólnocie z innymi. Coraz częściej podkreśla się konieczność odczytania na nowo pojęcia duchowości komunii. W tym stwierdzeniu nie zawiera się jedynie płaszczyzna współpracy z pasterzami, innymi zgro­madzeniami i osobami świeckimi. Duchowość komunii, to coś więcej – z niej rodzi się misja współdzielona, która wyma­ga głębszego zaangażowania wszystkich. Duchowość misji współdzielonej obok współpracy, zakłada wzajemne współ­uczestniczenie w realizacji powierzonej misji. Nie oznacza ona rezygnacji z własnej tożsamości charyzmatycznej, ale wzajem­ne towarzyszenie i ubogacanie się innymi na wspólnej drodze do świętości.

Otwartość na znaki czasu jest więc tym, co decyduje o naszej przyszłości. Musi ona opierać się przede wszystkim na komunii z Bogiem.

Podsumowanie

Z pewnością prezentowane aspekty podjętego tematu W ko­munii z Bogiem – źródło tożsamości osoby konsekrowanej nie zostały w pełni przedstawione. Może budzić to pewien niedo­syt w wielu kwestiach. Niniejsze opracowanie jest jedynie próbą odpowiedzi na zasygnalizowane we wstępie pytania dotyczące obecnych problemów osób konsekrowanych.

Przedstawione aspekty wydają się być jak najbardziej aktual­ne w naszej rzeczywistości. Potrzeba jednak dalszej i głębszej refleksji nad poruszanymi zagadnieniami. Miejmy jednak na­dzieję, że to, co zostało zaprezentowane, przyczyni się – choć w małym stopniu – do aktualizacji tych treści w naszym życiu codziennym.


 


[1] Zob. Posługa władzy i posłuszeństwo, 12.

[2] Zob. J.C.R. Garca Paredes, Wspólnota zakonna jako przypowieść miłości, Warszawa 2007, s. 50-52.

[3] J.C.R Garcia Paredes, Naśladowanie Jezusa – duchowy szlak zakonnika, Warszawa, 2008, s. 5.

[4] Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Instrukcja Posługa władzy i posłuszeństwo, 4-5, Kraków 2008.

[5] Zob. A. Cencini, Sztuka bycia uczniem Jezusa, Kraków 2001, s. 65.

[6] Zob. J.W. Gogola, Zasady wierności charyzmatowi Założyciela, Kraków 2000, s. 20-21.

[7] Dokument ten mówi także o zagrożeniach związanych z niewłaściwym podejściem do troski o tożsamość charyzmatyczną, czego rezultatem staje się pewna ogólnikowość (Congregavit, 46)