Bulla Misericordiae vultus papieża Franciszka, którą zapo­wiedział Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, zawiera wiele treści, które domagają się kontemplacji teologicznej i duchowej. Te treści ukazują nam zarówno tajemnicę Boga naszej wiary, jak również wyrażają autentyczną wizję człowieka, która wy­nika z jego relacji z tą wieczną Tajemnicą. Wydaje się, że na progu Jubileuszu Miłosierdzia trzeba podkreślić, że oprócz wąt­ków religijnych i duchowych dotyczących każdego wierzącego w Kościele, orędzie miłosierdzia zawiera ważne przesłanie antro­pologiczne i społeczne, pozwalające kształtować chrześcijański styl życia społecznego. W obecnym kryzysie różnych aspektów życia społecznego, przede wszystkim w obliczu zagubienia jego relacyjności na rzecz legalistycznie rozumianej funkcjonalno­ści, dobre odczytanie miłosierdzia w relacji do sprawiedliwości mogłoby stać się jednym z ważnych aspektów przeżywania naj­bliższego roku. Już na początku bulli Misericordiae vultus pa­pież Franciszek podkreślił, że miłosierdzie „jest podstawowym prawem, które mieszka w sercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczami na swojego brata, którego spotyka na dro­dze życia”. Jest to „prawo”, które skłania nas do szukania czegoś „więcej” w relacjach społecznych. O jakie „więcej” tutaj chodzi?

Sprawiedliwość czy miłosierdzie?

Gdy zestawiamy ze sobą pojęcia sprawiedliwości i miłosier­dzia, to najczęściej odnosimy wrażenie, że zachodzi między nimi jakieś przeciwstawienie. W potocznym rozumieniu rzeczy­wiście może wydawać się, że sprawiedliwość i miłosierdzie stoją po przeciwnych stronach ludzkiego doświadczenia. Sprawiedli­wość kojarzy się nam ze ścisłym wypełnianiem zasad i zobo­wiązań, z kierowaniem się tradycyjnym pryncypium do ut des, to znaczy daję ci coś, aby otrzymać od ciebie tyle samo. Spra­wiedliwość to pewna równość i równowaga zachodząca między tym, co otrzymane od drugiego, i tym, co jest mu oddawane. Dlatego też kwestia sprawiedliwości kojarzy się nam z sądow­nictwem. Miłosierdzie natomiast jawi się jako pewna, najczę­ściej daleko idąca przychylność względem człowieka, która nie patrzy ściśle na zasady, przepisy i zobowiązania, nie domaga się radykalnej równości rachunku między otrzymywaniem i dawa­niem. Co więcej, miłosierdzie jawi się nam jako postawa, która w ogóle nie patrzy na cokolwiek po stronie drugiego, ale okazu­je mu bezwarunkową życzliwość i obdarowuje, nie dokonując żadnego rachunku potencjalnych zysków i doznanych strat. Mi­łosierdzie widziane w takim kluczu jawi się jako pewna postawa odbiegająca od powszechnie przyjętych standardów, jako coś, co sytuuje się ponad zestawem zwyczajnych ludzkich zachowań. Miłosierdzie, nawet dla kogoś niezbyt obeznanego z terminolo­gią etyczną, ma w sobie coś wyjątkowego.

Te potoczne odczucia rodzą się przede wszystkim z tego, że – z jednej strony – zdajemy sobie sprawę z podstawowe­go znaczenia sprawiedliwości w życiu człowieka, szczególnie we wszelkich międzyludzkich relacjach, w które jest zanurzo­ny, a które tworzą zrównoważone życie społeczne; każdy czło­wiek jakoś wewnętrznie czuje, że sprawiedliwość jest ważnym, czy wręcz podstawowym, dobrem duchowym i społecznym, umożliwiającym autentyczne relacje międzyludzkie oraz bro­nienie ich na gruncie prawa. Z drugiej zaś strony już intuicyj­nie zdajemy sobie sprawę, że sama ściśle pojęta sprawiedliwość nie wystarcza, aby odpowiednio określić i kształtować relacje międzyludzkie. Gdyby relacje zatrzymały się na samej sprawie­dliwości, w gruncie rzeczy życie stałoby się nieznośne, choćby z tego powodu, że nigdy dokładnie nie wiadomo, jaka powinna być miara odpowiedzi na doznane dobro, na okazaną przysługę, czy też jaka powinna być kara odpowiadająca takiemu czy inne­mu przewinieniu itd.

Czym jest sprawiedliwość?

W najbardziej tradycyjnym ujęciu sprawiedliwość oznacza oddanie każdemu tego, co mu się należy. Klasyczna defini­cja sprawiedliwości pochodzi od rzymskiego prawnika Ulpiana, według którego sprawiedliwość jest stałą i niezmienną wolą przyznania każdemu należnego mu prawa (ius suum cuique tribuere). Tą zasadą kierują się właściwie wszystkie zachodnie sys­temy prawne, począwszy od starożytności aż do dzisiaj. Dzięki niej dało się zbudować systemy społeczne, które służyły i słu­żą człowiekowi, wprowadzając zasadniczą równowagę w relacje międzyludzkie. Do tej zasady odwołują się wszystkie systemy demokratyczne, których celem jest osiągnięcie tak zwanej spra­wiedliwości społecznej, czyli zapewnienie każdemu obywatelo­wi dostępu do podstawowych dóbr materialnych i kulturowych, które umożliwiłyby mu godne życie. Zasada sprawiedliwo­ści jest bardzo twórcza z prawnego i społecznego punktu wi­dzenia, ponieważ wyraża troskę o każdego człowieka i ma na względzie urzeczywistnianie się go w aspekcie jego godności. Niestety, w naszych czasach, pod wpływem prawników i ekono­mistów liberalnych (m.in. Friedrich hayek), obserwujemy coraz dalej idące odrzucanie zasady sprawiedliwości jako niemożliwej do zdefiniowania, a tym samym niemożliwej również do zasto­sowania w polityce i praktyce społecznej. Efektem takich pro­pozycji jest coraz wyraźniejsze przekształcanie się liberalnych systemów społecznych w systemy o charakterze totalitarnym, tym bardziej niebezpiecznych, że ukrywają się pod płaszczem demokracji.

Dla chrześcijan kwestia sprawiedliwości ma bardzo podsta­wowe znaczenie, ponieważ jest zakorzeniona w objawieniu Bożym już w Starym Testamencie. Na gruncie objawienia do­wiadujemy się, że pierwszym sprawiedliwym jest sam Bóg, któ­ry każdemu – zarówno dobremu, jak i złemu – oddaje to, co mu się należy: dobrych nagradza, a złych każe. W wypowie­dziach proroków zostało szczególnie podkreślone, że Bóg spra­wiedliwy zsyła swoje kary na grzeszników, nawet jeśli są nimi Żydzi. Bóg sprawiedliwy okazuje także swoją łaskawość tym, po których stronie jest prawo. Sprawiedliwość jest wzniosłym przymiotem Boga, który wyraża po prostu Jego przychylność względem człowieka. Z tego powodu psalmista wyznaje:

„Ja zaś wielbię Pana za Jego sprawiedliwość, psalm śpiewam imieniu Pana Najwyższego” (Ps 7,18).

W Starym Testamencie szczególnie ceniona jest sprawiedli­wość Boża, która wyraża się w sądzeniu. Psalmista śpiewa:

„On będzie sądził świat sprawiedliwie,

Zgodnie ze swoją prawdą – narody” (Ps 96[95],13).

W Starym Testamencie Bóg sprawiedliwy domaga się rów­nież sprawiedliwości od człowieka. Pierwszym miejscem urze­czywistniania sprawiedliwości ma być państwo, którego racją bytu jest zapewnianie wszystkim należnej sprawiedliwości. Pro­rocy piętnują wszelkie przejawy niesprawiedliwości, zwłaszcza ze strony królów i sędziów, widząc je jako występki przeciw świętości samego Boga. Opierając się na zasadzie sprawiedli­wości, prorocy bronią niewinnych, ubogich i cierpiących ucisk. Sprawiedliwość starotestamentalna oznacza także wierność prawu. Starotestamentalny mędrzec jest widziany jako czło­wiek wiernie przestrzegający zasad prawa. Człowiek sprawie­dliwy jest przyjacielem Boga, a tym samym zasługuje na życie, szacunek i chwałę. Sprawiedliwość okazywana Bogu staje się źródłem błogosławieństwa, stanowiącego zapłatę udzielaną pielgrzymowi za jego pobożność. Praktykowanie sprawiedli­wości jest w końcu dowodem dobrego i mądrego życia. Moż­na powiedzieć, że w wizji starotestamentalnej sprawiedliwość jest postawą czynną, która oznacza zaangażowanie się w spra­wę Bożą i w sprawę drugiego człowieka. Prawo jest nieomylnym drogowskazem, który prowadzi wierzącego do sprawiedliwego traktowania sprawy Bożej i ludzkiej, dlatego wierzący kierując się prawem staje się człowiekiem sprawiedliwym, jak w Nowym Testamencie zostaje określony św. Józef (por. Mt 1,19). Do pew­nego stopnia można powiedzieć, że w świetle Starego Testamen­tu sprawiedliwość jest najwznioślejszym przymiotem, na jaki może zasłużyć sobie wierzący.

W wielu miejscach w Starym Testamencie można znaleźć określenia sprawiedliwości, które są bliskie wspomnianej na po­czątku wizji rzymskiej, to znaczy zasadzie oddawania każdemu tego, co mu się należy.

Konieczność sprawiedliwości

W nauczaniu Chrystusa kwestia sprawiedliwości wprost pojawia się wprawdzie rzadko, ale nie ulega wątpliwości, że przyjmuje On w zasadzie wszystkie elementy nauczania staro­testamentalnego na ten temat, chociaż wyraźnie zaznacza, że Jego uczeń musi w swoim postępowaniu reprezentować „więk­szą” sprawiedliwość niż ta, której domagał się Stary Testament. Wskazuje na to słynne Jezusowe stwierdzenie z Kazania na Gó­rze: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5,17). Prawo i Pro­rocy oznaczają zasadę sprawiedliwości zastosowaną względem Boga i względem człowieka. A potem Jezus dodaje: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i fa­ryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 5,20). Sprawiedliwość musi przekraczać siebie, aby była zasadą nowe­go życia chrześcijańskiego.

Pierwotny Kościół w znacznym stopniu przejął starotestamen­talną wizję sprawiedliwości, ale dokonał także uwzględnienia nauczania Jezusa. W świetle takiej syntezy podjął zadanie wpro­wadzania jej najpierw w życie Kościoła, a potem także w życie społeczne. Bardzo korzystna okazała się w tym względzie zbież­ność między wizją biblijną sprawiedliwości i wizją rzymską, co do której można powiedzieć, że była ona otwarta na przyję­cie wizji chrześcijańskiej. Można w ciągu wieków obserwować w Kościele i w kulturze zachodniej wzajemne oddziaływanie na siebie i wzajemne ubogacanie się tradycji chrześcijańskiej i pra­wodawstwa cywilnego. Było ono możliwe i nadal się dokonu­je, ponieważ w obydwu nurtach życia stawia się na pierwszym miejscu zasadę sprawiedliwości.

Już św. Augustyn, a po nim św. Tomasz z Akwinu, dostrze­gając kluczowe znaczenie sprawiedliwości, uznali ją za zasadę, na której można oprzeć zarówno życie indywidualne człowie­ka, jak jego życie społeczne. Dla św. Tomasza także religijność człowieka jest ściśle związana ze sprawiedliwością, ponieważ oznacza oddawanie tego, co się należy samemu Bogu. Oczywi­ście, religijność nie wyczerpuje się w sprawiedliwości, ponieważ zakłada wiele postaw i praktyk, które ją ożywiają i uzupełnia­ją, ale sprawiedliwość stanowi najlepszą, obiektywną podstawę, na której religijność rozwija się w swoim autentyzmie i znajduje swoje ukierunkowanie, a także znaczącą inspirację. Do tej inter­pretacji nawiązuje także Katechizm Kościoła katolickiego, któ­ry tak naucza na temat sprawiedliwości: „Sprawiedliwość jest cnotą moralną, która polega na stałej i trwałej woli oddawania Bogu i bliźniemu tego, co im się należy. Sprawiedliwość w sto­sunku do Boga nazywana jest «cnotą religijności». W stosunku do ludzi uzdalnia ona do poszanowania praw każdego i do wpro­wadzania w stosunkach ludzkich harmonii, która sprzyja bez­stronności względem osób i dobra wspólnego” (nr 1807).

W Nowym Testamencie i w Kościele nie ma więc rezygnacji ze sprawiedliwości, tym bardziej, że sprawiedliwość jest widzia­na w jeszcze pełniejszym świetle jako przymiot Boga, który jest i będzie Sędzią, sądzącym w czasie sądu ostatecznego wszyst­kich według zasady sprawiedliwości. Wśród podstawowych prawd wiary znajduje się i ta, według której: „Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze”.

Miłosierdzie „pełnią sprawiedliwości”

Nowy Testament i Kościół w podstawowym nauczaniu na te­mat sprawiedliwości nie ograniczają się jednak do sprowadze­nia wszystkich relacji człowieka do zasady sprawiedliwości, ale uzupełniają ją o zasadę miłosierdzia, tak jak Bóg sprawie­dliwy jest równocześnie Bogiem miłosiernym. Oczywiście, w Starym Testamencie wyraźnie dominowała ta pierwsza wizja Boga, a w Nowym Testamencie została ona znacznie pogłębio­na o kwestię miłosierdzia – sprawiedliwość nie została nigdzie odrzucona. Nowy Testament jednoznacznie pokazuje przede wszystkim, że w związku z tym, iż Bóg jest miłosierny, spra­wiedliwość nie wystarcza, aby poprawnie mówić o Bogu ani też poprawnie kształtować relacje międzyludzkie. Trzeba wyraźnie uwzględnić, że Bóg jest miłością, a ta miłość nosi wyraźnie mi­łosierne rysy.

Nauczanie o miłości i miłosierdziu Boga są tymi zasobami religijnymi i teologicznymi, które pozwalają kształtować bar­dziej odpowiednio obraz Boga Nowego Testamentu, a tym sa­mym kształtować w jego świetle człowieka i jego relacje, skoro został on stworzony „na obraz Boga”. Bez uwzględnienia tych treści nie da się autentycznie mówić ani o Bogu, ani o czło­wieku. Papież Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia wyraźnie przypomniał, że „ukazanie człowieka w pełnej god­ności jego człowieczeństwa nie może się dokonać inaczej niż przez odniesienie do Boga” – Boga, który jest miłością i miło­sierdziem (nr 1).

Nie możemy tutaj rozwinąć całej kwestii nowego obrazu Boga, który kształtuje uwzględnienie w nim przymiotów miło­ści i miłosierdzia, na które wskazuje właściwie cały Nowy Te­stament. Dla naszych rozważań będzie jednak wystarczające sięgnięcie do tego ujęcia relacji między sprawiedliwością i miło­sierdziem, które zaproponował św. Tomasz z Akwinu. Jest ono tym ważniejsze, że pozostaje wierne temu, co wynika z teologii Nowego Testamentu, który stara się pogodzić sprawiedliwość i miłosierdzie Boże. Otóż, mówi św. Tomasz, że „Bóg postępu­je miłosiernie, nie czyniąc niczego wbrew swej sprawiedliwości, lecz działając ponad sprawiedliwością”. Dlatego też, podkreśla­jąc, że miłosierdzie nie eliminuje sprawiedliwości, definiuje on miłosierdzie jako „jakąś pełnię sprawiedliwości”.

Aby odpowiedzieć, co to znaczy, spójrzmy na relację Boga do człowieka. Bóg najpierw daje człowiekowi to, co jest mu należne na gruncie zasady sprawiedliwości, ale do tego, co mu dał, może dodać dowolnie wiele, odpowiednio do swojego miłosierdzia, które wykracza poza ścisłe ramy równości i odpowiedniości. Do danej człowiekowi odpłaty Bóg może dodać dowolnie wiele, z tym, że nie wbrew zasadzie sprawiedliwości. Gdyby człowie­kowi ze sprawiedliwości nic się nie należało, wtedy miłosier­dzie nie miałoby koniecznej podstawy, aby mogło być okazane. Tutaj wyjaśnia się, dlaczego kubek wody podany spragnionemu wystarcza do otrzymania wiecznej nagrody. Czyn sprawiedliwy człowieka staje się podstawą udzielanej przez Boga odpłaty, któ­ra z czystej łaskawości Bożej może być nieskończona. U Boga miłosiernego nie ma żadnej dysproporcji między kubkiem wody i nagrodą nieba.

Podobną sytuację możemy zauważyć w sakramencie spo­wiedzi. Otóż, człowiek ze sprawiedliwości uznaje swój grzech, żałuje za niego i prosi Boga o przebaczenie – Bóg ze sprawiedli­wości mógłby go ukarać, ponieważ przez grzech człowiek dopu­ścił się nieskończonej obrazy Boga, ale ponieważ jest miłosierny pochyla się nad człowiekiem ze swoim miłosiernym przebacze­niem i – co więcej – w darze swojej łaski daje mu samego siebie – swoje boskie życie, aby człowieka udoskonalić. Bóg w swoim miłosierdziu rezygnuje z siebie, aby dać się człowiekowi, pochy­lając się nad jego biedą. Aby jednak Bóg mógł miłosiernie po­chylić się nad człowiekiem, ze strony człowieka potrzebne jest sprawiedliwe uznanie swojej sytuacji, a zwłaszcza swojej nie­sprawiedliwości względem Boga, będącej po prostu podstawo­wym wejściem na drogę sprawiedliwości. Bez tego przejawu sprawiedliwości ze strony człowieka nie byłoby możliwe okaza­nie przez Boga człowiekowi miłosierdzia. Miłosierdzie Boże nie narzuca się człowiekowi, ale pozostaje w ścisłej relacji ze spra­wiedliwością, nawet jeśli między nimi zachodzi nieskończona dysproporcja.

Gdy kontemplujemy miłosierdzie Boże, widziane jako pewne dopełnienie sprawiedliwości, naszą uwagę musi zwrócić bardzo ważna kwestia. Miłosierdzie Boże, będąc w jakimś stopniu rezy­gnacją Boga z siebie samego, jest w swoich przejawach znakiem darmowości Jego działania na rzecz człowieka. Owszem, zakła­da ono, że człowiek zrobi pierwszy krok w stosunku do Boga, czyli że uzna potrzebę sprawiedliwości, ale potem Bóg ze swej strony, nie dokonując ścisłego rozrachunku, w swoim nadzwy­czajnym wyjściu naprzeciw człowiekowi daje, sam od siebie, nieskończenie więcej niż człowiek mógłby zasłużyć. Z chrze­ścijańskiego punktu widzenia jest to bardzo podstawowa kwe­stia, ponieważ darmowość działania Bożego na rzecz człowieka jest i musi być widziana w każdym dziele Bożym. W Bogu nie ma żadnej konieczności ani zobowiązań względem stworzenia. Wszystko, co istnieje i co się dokonuje w dziejach zbawienia, jest darmowe, dlatego też jest przejawem miłosierdzia Bożego. Wszystko jest miłosierdziem, ponieważ we wszystkim jest obec­na Boża darmowość. Ta darmowość potwierdzana w przeżywa­niu miłosierdzia na każdym poziomie: duchowym, kościelnym, społecznym, oznacza przekraczanie zasady sprawiedliwości na rzecz tego „więcej”, o którym mówił Chrystus. Jest realizacją Chrystusowego błogosławieństwa: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.