Źródło: D. Mroczek (red.), Bądźcie prorokami Miłości!, Wydawnictwo Księży Sercanów. Dział Poligraficzny, Kraków 2007, s. 13-15.

 

ks. Zbigniew Nalepa SCJ

Ojciec Leon Dehon i jego misja

„Leon Jan Dehon jest bardzo uwrażliwiony na grzech... zna zło tkwiące w społeczeństwie; z uwagą przestudiował jego przyczyny na płaszczyźnie ludzkiej, osobistej i społecznej. Najgłębszą jednak przyczynę tej nędzy ludzkiej widzi w odrzuceniu miłości Chrystu­sa”. Te słowa Konstytucji księży sercanów odzwierciedlają spojrze­nie o. Leona Dehona na historię człowieka i społeczności ludzkiej przez pryzmat Bożej miłości i grzechu człowieka. Bez tego odnie­sienia nie można ani zrozumieć tej historii, ani uczynić czegokol­wiek dla przemiany sytuacji.

Patrząc na społeczny wymiar życia ludzkiego, jego odniesienia do innych, systemy gospodarcze, społeczne i polityczne, które two­rzy, bez trudu można bowiem zobaczyć jak grzech oddziałuje - jak niszczy wszystko. Każde więc działanie na rzecz przemian społecz­nych winno na pierwszym miejscu stawiać nawrócenie z grzechu. Dlatego tak wielką wagę o. Dehon przywiązywał do kształtowa­nia wiary w ludziach. Tam, gdzie wysiłki zmierzające do przemian nie uwzględniały wiary, a wręcz odrzucały wiarę, konsekwencją była walka i niszczenie tych, których uznano za winnych biedy - w tamtych czasach posiadaczy ziemskich czy fabrykantów. Ko­munizm ze swoją ideą walki klas był klasycznym tego przykładem i zarazem owocem. Przyprowadzić robotników do Kościoła, tchnąć w nich ducha Ewangelii to pierwsze pragnienie i wymiar społecz­nego zaangażowania o. Dehona. Ale także przyprowadzić do Koś­cioła właścicieli warsztatów pracy i tchnąć w nich ducha Ewange­lii. Bogatym bowiem tak trudno jest zobaczyć biednego. Serce tak łatwo może zamienić się w zimny metal pieniądza. Tak było daw­niej i tak jest teraz. Ci, którzy dysponują wielkimi środkami groma­dzą jeszcze większe fortuny jakże często bez żadnych skrupułów. Docierać do tych ludzi, aby ratować ich serca - to ważne posłan­nictwo. Ojciec Leon wiedział jak ważne to zadanie. Wiedział też, że współudział właścicieli i pracowników w tworzeniu przedsię­biorstw mógł tylko zaowocować faktycznym rozwojem społecz­nym i dobrem obu grup. Zaangażowanie o. Dehona pośród takich ludzi było jakimś znakiem proroczym. Jakże inaczej potoczyłaby się historia przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, gdyby udało się na szerszą skalę podjąć to wyzwanie.

Rozproszenie robotników i bieda rodziły ich bezsilność. Ich gło­su nie było słychać - sami nie mieli „siły przebicia” w ówczes­nej sytuacji, a nikt nie chciał mówić w ich imieniu. Ojciec Dehon pragnął, aby Kościół pomógł im mówić. Gromadzenie robotników, ich edukacja stawało się więc kolejnym wyzwaniem dla naszego Założyciela. Kościół współczesny mógłby przejąć to doświadcze­nie o. Dehona.

Edukacja społeczna i wyraźne stawanie w obronie praw ludzi pracy, ludzi biednych, usuniętych na margines życia dziś też są tak potrzebne. Mimo, że obecnie sytuacja wydaje się być inna, że choć­by dostęp do środków przekazu jest zupełnie inny, to czyż tak na­prawdę dziś ludzka bieda jest słyszana? Czyż cały system, także prawny, służy naprawdę także biednym? Przecież nawet partie, któ­re mienią siebie obrońcami ubogich, służą bogatym a biednych wy­korzystują jako zaplecze wyborcze. A czy Kościół współczesny jest głosem biednych?

Caritas czyli miłość czyniona. Działalność charytatywna za­wsze była bliska Kościołowi. Ale czy to wystarczało i wystarcza dzisiaj? To jakby leczenie tylko objawów choroby. Jeśli ewangeli­zacja nie będzie oznaczać udziału w tworzeniu cywilizacji miłości, a więc także oddziaływania na systemy społeczne, gospodarcze i po­lityczne czy będzie zmieniać rzeczywistość? Jeśli Kościół przesta­nie oddziaływać na tych, którzy tworzą prawo, systemy społeczne, polityczne i gospodarcze, jeśli nie będzie wyraźnie stawał w obro­nie człowieka i nie będzie aktywnie promował wartości chrześci­jańskich w życiu społecznym - czy spełniać będzie Chrystusową misję zbawienia świata?

Ojciec Dehon jawi się nam jako prorok miłości oraz sługa po­jednania ludzi i świata w Chrystusie. Jego duchowość niech umac­nia nas w tej posłudze nie tylko wobec pojedynczego człowieka, ale także wobec struktur społecznych, które on tworzy. Niech duch Ewangelii poprzez nasze działanie przenika wszystko, co dotyczy człowieka.