Źródło: J. Wełna (red.), W duchu miłości i wynagrodzenia. Program formacji ciągłej na rok 2007, Kraków 2007, s. 13-29.


Wstęp – definicja wynagrodzenia

Największą trudnością jest podanie właściwej definicji, co to jest wynagrodzenie. Jest to trudne nawet wtedy, kiedy znany jest przedmiot rzeczy, sektor, a my doskonale wiemy, o co chodzi. Rzeczywistość jest złożona. Odwołując się do ofi­cjalnego dokumentu Kościoła, którym jest encyklika Miserentissimus Redemptor, zawierająca oficjalne nauczanie na temat wynagrodzenia, dostrzegamy, że zamiennie używa się kilku określeń i zwrotów: wynagrodzenie, zadośćuczynienie, eks­piacja. Jednoznacznej definicji tym bardziej nie znajdziemy u o. Dehona. Możemy tylko pokusić się o podanie przybli­żonej, na podstawie używanych przez niego zwrotów, które określają zagadnienie jako miłosna wymiana, która poprzez modlitwę, apostolat i ofiarę całopalną z siebie samych stara się Bogu oddać cześć Jemu należną, uczestnicząc w cierpieniach Mistycznego Ciała Chrystusa i w Jego dziele Odkupienia, od­budowując społeczeństwo zamierzone według Bożego planu, w którym rządzi sprawiedliwość i miłość.

Używane zwroty: reparatio (łac.), réparation (fr.) i ripa­razione (wł.) będą tłumaczone na swój sposób w zależno­ści od dziedziny, której dotyczą, a odnoszą się zawsze do za­miaru przywrócenia poprzedniego stanu rzeczy, naprawienia zniszczonego albo naruszonego porządku przez swoistą re­kompensatę.

Grzech będący zniewagą wobec Boga jest zaburzeniem porządku, wyraża miłość do samego siebie, a nie do Niego, posuwając się aż do znieważania Go. Wyrzeczenie się grze­chu, nawrócenie jest już wynagrodzeniem, gdyż przywra­ca Bogu należne miejsce i szacunek, prowadzi do powrotu do poprzedniego stanu, czyli do życia w stanie łaski uświę­cającej, które samo w sobie jest wynagradzaniem. Właściwym wynagrodzicielem jest Jezus Chrystus – według o. Dehona – który chce włączyć nasze małe akty wynagradzające w swo­je dzieło wynagradzania. Ojciec Dehon często używa za­miennie słów: wynagrodzenie – Odkupienie, Wynagrodzicie! – Odkupiciel. Poprzez dzieło Odkupienia zostaje przywróco­na pierwotna godność i chwała Boga: Chrystus odbudował to, co zniszczył grzech.

1. Motywy i racje wynagrodzenia – historia

Boża miłość do człowieka i potrzeba odpowiedzi na nią zawsze były w centrum chrześcijańskiej pobożności. Sym­bolem tej pobożności był i jest krzyż, zaś jego kontempla­cja prowadziła do otwartego włócznią boku, a dalej do Serca Chrystusa i zaczynamy dzięki temu dostrzegać nierozerwalną łączność między tym Sercem i Jego miłością. W fizycznej ra­nie widzimy symbol niewidzialnego zranienia Bożej miłości. Daje to początek nabożeństwu do Najświętszego Serca Jezu­sowego. Jednak dopiero św. Małgorzata Maria Alacoque, poza upowszechnieniem i upublicznieniem kultu Serca Jezusowe­go, podkreślała aspekt wynagrodzenia i pocieszania w ramach tego nabożeństwa.

Nadanie aspektu politycznego nabożeństwu do Serca Je­zusowego przez francuskich katolików, którzy spodziewa­li się, że dzięki niemu papież powróci do Rzymu i zostanie przywrócona monarchia we Francji, doprowadziło do rozwo­ju idei wynagrodzenia Bożemu Sercu. Stało się to początkiem, zaczynem odnowy moralnej kleru we Francji i na świecie, źró­dłem dzieł społecznych, motywem erygowania sanktuariów narodowych i przez to miejsc pielgrzymkowych, inspiracją do zakładania zgromadzeń zakonnych i stowarzyszeń, któ­rych głównym celem był kult Bożego Serca oraz wynagro­dzenie. Możemy wymieć co najmniej 36 zgromadzeń, a sam o. Dehon wspomina, że tylko na Węgrzech powstało w tym czasie około 500 bractw poświęconych Sercu Jezusa i wszyst­kie one nawoływały „ludzi dobrej woli” do jednoczenia się na rzecz wynagradzającej pokuty.

Przynależność Leona Dehona do różnych stowarzyszeń miała jeden cel: zjednoczenie z osobą Chrystusa jako drogą prowadzącą do Ojca, w duchu miłości i wynagrodzenia, jak napisał on później w swoim Dzienniku-. „Zjednoczenie słod­kie i wierne z Jego sercem, z Jego wolą, z wolą Jego Ojca”. W otwartym Sercu odkrył bramę do tajemnicy Miłości, któ­ra pozwoliła mu wejrzeć w tajemnicę Kościoła, prowadząc do wnętrza samej Trójcy: .Jednoczę się z Sercem Jezusa, aby kochać i adorować Najświętszą Trójcę, aby wynagradzać, aby modlić się, błagać...”. Jest to postawa fundamentalna, którą wyraża takimi zwrotami, jak: Ecce venio, Sint unum, Domine, quid me vis facere?, Adveniat regnum Tuum, oraz łączy z co­dziennym zjednoczeniem się z tajemnicami życia Chrystusa.

Wszyscy jesteśmy dziećmi czasu, który kształtuje nasze idee i wartości, służąc pouczeniami, przedkładając przykła­dy do naśladowania. Ojciec Dehon nie jest wyjątkiem od tej reguły – w 1910 roku przyznał on, że został głęboko nazna­czony przez Opatrzność (różne wydarzenia, prześladowania, niezrozumienie) w działaniach na rzecz akcji społecznej, ży­cia miłości, wynagrodzenia i oddania się Sercu Jezusowemu. Podwójny strumień (społeczny i duchowy) bierze swoje źró­dło w Sercu Jezusa.

2. Źródła duchowości wynagradzającej

Niemożliwe jest zaklasyfikowanie o. Dehona do jakiejkol­wiek „szkoły duchowości”, gdyż duchowość sercańska (dehoniańska) koncentruje się na miłości odkupieńczej Chrystu­sa, która objawia się i ofiaruje ludziom w paschalnym znaku otwartego serca. Fundamentem tej duchowości jest nabożeń­stwo do Najświętszego Serca Jezusowego, aby nadeszło Jego królestwo. Nabożeństwo to nie pochodzi ani od św. Gertru­dy, ani nie nosi znamion innych charyzmatów. Ojciec Dehon czerpał ze wszystkich szkół duchowości, nie identyfikując się z żadną z nich; nie kolekcjonował tekstów, ale został architek­tem własnej konstrukcji, własnej duchowości.

Przeanalizowaliśmy źródła sercańskiej idei wynagrodzenia w Kościele na podstawie etapów życia o. Dehona.

Okres nauki i dojrzewania. Pierwszą osobą, która ukie­runkowała Leona na ideę wynagrodzenia, była jego matka, Stefania Vandelet. Służyła ona synowi przykładem, słowem i pismami (notatki i zeszyty z czasów jej młodości, z czego najbardziej znany jest zeszyt z zapiskami z okresu Wielkiego Postu 1842, czyli rok przed narodzeniem się Leona). Zapiski te były przesiąknięte ideą całkowitego poświęcenia się i ofia­ry z samego siebie. Ich autorka przez wiele lat przynależała do Stowarzyszenia Panien Serca Jezusowego Zofii Barat.

W czasie pobytu w kolegium w Hazebrouck Leon czytał otrzymany od matki Podręcznik Serca Jezusowego, w którym odnajdujemy główne idee późniejszej duchowości dehoniańskiej (miłosne zjednoczenie się z Sercem Jezusa, duch żer­twy, duch miłości i wynagrodzenia; zwrot „wynagrodzenie” występuje około 50 razy!). Wpływ tego podręcznika możemy dostrzec w stwierdzeniach zawartych w Thesaurusie, Konsty­tucjach, zalecanych praktykach (adoracja Serca Jezusowego, znieważonego w Jego miłości eucharystycznej, czyli adoracja wynagradzająca). Można powiedzieć, że właśnie pod wpły­wem tej książeczki Leon w ostatnich chwilach życia skierował wzrok na wizerunek Serca Jezusowego, gdyż wiele razy czytał o tym, aby obraz Bożego Serca umieszczać w miejscach, któ­re pozwolą na częste jego oglądanie.

Ważnym źródłem późniejszej myśli była dla Leona wie­dza wyniesiona ze studiów, lektury ascetycznej i przeżywa­nych rekolekcji. Zjednoczenie z Sercem Jezusa, w duchu mi­łości i wynagrodzenia, było ukierunkowaniem duchowym pod wpływem łaski Bożej od pierwszych dni w Seminarium św. Klary w Rzymie, gdzie – jak sam wyznał – Jezus Chrystus przygotowywał go do dzieła swego Serca. Wiemy z Konstytu­cji (nr 2), że dziełem tym jest Instytut, Zgromadzenie o specy­ficznym charyzmacie, jakim jest wynagrodzenie.

Duchowość franciszkańska. Przynależność do Trzecie­go Zakonu św. Franciszka i udział w wielu kongresach. Przed­miotem medytacji był krzyż, zaś jego kontemplacja i nabożeń­stwo do Męki Pańskiej przekształciło się w wynagrodzenie i współczucie. Przykładem, do jakiego stopnia Dehon przy­swoił sobie to właśnie rozmyślanie, niech będzie fakt, jak sam mówił, że droga krzyżowa, odprawiana przez niego każde­go dnia, była rekreacją. Nie było to uczuciowe, sentymental­ne wynagrodzenie, ale osobista pobożność wpływała na szu­kanie rozwiązań problemów Kościoła i społeczeństwa. Trzeci zakon stał się narzędziem wynagradzania i odbudowy mo­ralnej, aby społeczeństwo współczesne Dehonowi stało się na nowo chrześcijańskie, tak jak w XIII wieku pragnął tego św. Franciszek.

Pobyt w Rzymie. Okolicznością wpływającą na dojrza­łość ducha wynagrodzenia była obojętność ojca, Juliusza Dehona, którą Leon dotkliwie przeżywał, zwłaszcza podczas stu­diów w Rzymie. Często bolał nad stanem duszy swego ojca, aż do chwili, kiedy wyspowiadał się on w dniu święceń kapłań­skich Leona i przyjął Komunię Świętą z jego rąk. Napisał póź­niej: „Chrystus udzielał mi wielkodusznie tego ducha miłości i wynagrodzenia, który nadaje charakter mojemu powołaniu”.

Pobyt w Rzymie dawał mu możliwość uczestniczenia w 40-godzinnym nabożeństwie, które jest zwyczajną adoracją wynagradzającą. Każdego dnia adoracja odbywała się w in­nym kościele i Leon tak planował przechadzki, aby zakończyć je właśnie przed Najświętszym Sakramentem.

Pobyt w Rzymie wiązał się także z możliwością otrzyma­nia specjalnego błogosławieństwa papieskiego na zakończe­nie roku, co dla Dehona było okazją do modlitwy wynagra­dzającej i dziękczynnej za miniony rok.

Służebnice Najświętszego Serca Jezusowego. Jako spo­wiednik i kapelan Leon Dehon miał możliwość pogłębienia du­cha miłości i wynagrodzenia. Ideał wynagradzania już w nim zaistniał, a siostry tylko go ożywiały, rozwijały i konkretyzo­wały. Po dwóch latach duchowej opieki o. Dehona nad zgro­madzeniem służebnic, siostry zaczęły praktykować ślub żer­twy (ofiary), natomiast dopiero trzy lata później, w 1878 roku, pojawiły się sugestie matki Ignacji odnośnie do wynagrodze­nia. Idea wynagrodzenia służebnic miała znamiona pociesza­nia i reprezentowała ducha eucharystycznego. Myśl o stowa­rzyszeniu księży wynagrodzicieli była dla Dehona, księdza tęskniącego za życiem zakonnym w duchu wynagrodzenia, dużą pomocą przy pogłębianiu rozumienia tej bliskiej mu idei w perspektywie nowego zgromadzenia.

Dzieła „czterech świętych ewangelistów” Serca Jezuso­wego: Mechtyldy, Gertrudy (XIIl wiek), Jana Eudesa i Małgorzaty Marii Alacoque, które były częstą lekturą o. Deho­na. Duch wynagrodzenia jednak ma swoje korzenie w Piśmie Świętym i ono stanowi główne źródło, które na przestrzeni wie­ków „odżywia się” bogactwem lektury ascetycznej na ten te­mat. Małgorzata Maria była tylko przyczynkiem do pewnych publicznych form wynagradzania i przyczyniła się do osiągnię­cia przez Leona ducha pełnej radości dyspozycyjności wobec woli Bożej.

Cennym wzbogaceniem duchowości o. Dehona okazała się lektura licznych książek i dziel różnych świętych: od Augu­styna, poprzez Franciszka Salezego, Alfonsa Liguoriego, Jana od Krzyża, aż do żywotów świętych, którzy odznaczali się du­chem wynagrodzenia i ofiary. Leon potrafił jednak, i w tym tkwi jego wielkość, ułożyć z mozaiki tylu różnych opcji, wyra­żanych w teorii i praktyce, własną opcję wynagrodzenia, którą pozostawił swoim duchowym synom – Zgromadzeniu Księży Najświętszego Serca Jezusowego.

Czytamy w Konstytucjach: „Ojciec Dehon otrzymał łaskę i misję wzbogacenia Kościoła zakonnym Instytutem apostol­skim, żyjącym natchnieniem ewangelicznym (...). Zgromadze­nie bierze swój początek z przeżycia wiary o. Dehona”. Naj­lepszą jednak syntezę duchowości dehoniańskiej znajdziemy w Pakcie miłości.

3. Życie przeniknięte ideą wynagrodzenia – praktyka życiowa

Wynagrodzenie kierowane jest – według Dehona – do Chry­stusa, którego symbolizuje Jego Sercem. Chrystus jest pod­miotem wynagrodzenia wobec Ojca, wobec Trójcy Świętej, a jednocześnie celem wynagrodzenia ze strony człowieka. Przybiera to odcień pocieszania, co może bardziej wiąże się ze sferą psychiki człowieka i zmniejsza znaczenie praktyk wy­nagradzających. Trudno jest kontrolować tę rzeczywistość, gdyż mówiąc o Bogu miłującym, mówi się również o Bogu znieważonym... Jak ocenić i zmierzyć uczucia Boga? Jeśli sku­pić się na odcieniu pocieszania, wynagrodzenie polegałoby na wymazaniu smutku, jaki sprawił grzech. Pociecha płyną­ca z naszego wynagrodzenia umacnia Chrystusa cierpiące­go w swym Mistycznym Ciele. Ojciec Dehon zachęcał swych duchowych synów, aby „z czystym sercem współczuli cier­pieniom Chrystusa”. Często w czasie rekolekcji czy dni sku­pienia zadawał pytania: Jakie jest moje współczucie? Może ono pocieszać Jezusa? Jakie jest moje wynagrodzenie? Jestem motywem pociechy czy zgorzknienia dla Chrystusa?”. Zachę­cał więc do życia duchem ofiary, ale także do praktykowania pewnych umartwień: „zachęcam do stania się duszami wyna­gradzającymi w cierpliwości, w umartwieniach i codziennym ofiarowaniu siebie”, przy pozostawieniu Bogu wyboru wszel­kich umartwień i życiu w doskonałym posłuszeństwie Bożej woli. „Miłość Chrystusa musi ożywiać – jak powiedział – egzy­stencję księży Najświętszego Serca Jezusowego. Miłość Chry­stusa musi stać się motywem każdego ich działania. Nasza mi­łość powinna być tym większa i czystsza, im bardziej chcemy wynagradzać za brak miłości, niewdzięczność i obojętność. Ojciec Dehon, wychodząc od oczywistości, jaką jest uczest­nictwo każdego kapłana w kapłaństwie Chrystusa, zakłada, że wszystkie czynności dnia mogą uczestniczyć w bogactwie Jego zbawczej działalności. Stąd nawołuje swoich duchowych synów, aby każdego rana ofiarowali wszystkie czynności dnia w duchu miłości i wynagrodzenia, a nawet zachęca, aby tę in­tencję ponawiać przynajmniej przed każdą ważniejszą czyn­nością, by ciągle była aktualna.

- Życie miłości poprzez życie duchem poświęcenia siebie w całości Bogu, „doskonała dyspozycyjność na każde zawoła­nie Boga” dały pierwszą nazwę członkom zgromadzenia: obla­ci. Oblacja ta, oddanie się musi wytworzyć w duszy wynagra­dzającej ducha synowskiego zdania się na wolę Bożą, spokój i pełne zaufanie do Bożej opatrzności. To oddanie najlepiej wyrażają słowa Ecce venio. Zewnętrznym wyrazem takiej po­stawy był czwarty ślub żertwy, który nie został jednak zaak­ceptowany jako publiczny ślub Kościoła. Przekształcił się on wr postawę doskonałego oddania się Bogu, zdania się na Jego wolę, co też powinno być cechą charakterystyczną każdego sercanina. Ojciec Dehon mówił o tym papieżowi Piusowi X, który 21 lutego 1912 roku podczas audiencji wyraził życzenie, aby księża sercanie byli wierni codziennej postawie oblacji.

- Postawa miłości musi się wyrazić w praktyce, co nie jest możliwe bez konkretnych poświęceń i umiejętności odmawiania sobie pewnych dóbr. Duch całkowitego poświę­cenia się nie może być tylko odczuciem pasywnym, ale prak­tycznym zrezygnowaniem z własnej woli i radosnym przyję­ciem woli Bożej we wszystkich działaniach, a dobrze wiemy, w ile dzieł był zaangażowany o. Dehon – organizator, pro­fesor, rekolekcjonista, pisarz, założyciel, działacz społeczny. My wszyscy, chrześcijanie, przynajmniej kapłani i żyjący ślu­bami zakonnymi, w sposób szczególny, musimy wypracować w sobie tego ducha całkowitej ofiary; Dehon widział różni­cę, że to nie jest tylko przywilej takiego powołania i honor, ale obowiązek. Żertwy poświęcone i złączone z Sercem Jezu­sa muszą dawać przykład życia wynagrodzenia, co podkreśla za św. Pawłem: przez miłosierdzie Boże ofiarujcie wasze ciała jako hostię żywą i świętą (por. Rz 12,1). Nie znaczy to, że bę­dziemy prowadzeni drogą naszpikowaną krzyżami, taką samą dla wszystkich. Jedni będą doświadczani w posłuszeństwie, inni chorobą, inni poprzez pracę, wspaniałomyślność cierpli­wość... Musimy uczyć się sztuki bycia wynagrodzicielami po­przez ślub żertwy, ofiary, nawet jeśli go nie składamy oficjal­nie. Sekretem jest zgodność z wolą Bożą, zdanie się na nią i zawierzenie jej świętej woli. Nie potrzeba do tego specjalnej siły, szczególnego zdrowia, ale tylko umiejętności zrezygno­wania z własnej woli i zaakceptowania woli Bożej, która może dawać radość, ale i ogrom cierpienia: Fiat voluntas Tua! Ślub żertwy z daleka widziany jawi się jakby był zapisany złotymi literami, ale na co dzień są to litery wypisane krwią – jak po­wie Raul Plus.

Ojciec Dehon powiedział: „Nasza profesja całopalna za­wiera się w trzech słowach: modlić się, działać, cierpieć. Nie jest to ślub, ale zalecenie, aby to praktykować. Inaczej tra­cimy ogrom łask i rezygnujemy z tego specjalnego powo­łania, do którego Chrystus nas powołał”. On sam nie tylko złożył ślub żertwy, ale był mu wierny do końca swego ży­cia, i to w stopniu heroicznym: nie tylko akceptował krzyże zsyłane mu przez wolę Bożą, ale każde cierpienie fizyczne i psychiczne było dla niego okazją do wynagradzania. Ojciec Dehon nie był smutnym wynagrodzicielem, cierpiętnikiem, ale radował się w rodzinie, z przyjaźni, podziwiał piękno sztu­ki i natury; czerpał specyficzną radość z poszukiwań, studiów i kultury; podobała mu się praca nauczyciela i wychowaw­cy, a przede wszystkim osiągnięcia, zwycięstwa, triumfy po­szczególnych ludzi i Kościoła. Był pełen optymizmu, poważ­nej radości, gdyż wiedział, że gdyby upadł, zawsze znajdzie się w rękach miłującego Boga. Powyżej został przedstawiony niejako cel naszego powołania. Trzeba przedstawić również, jak ten cel osiągnąć. Nie wystarczy choćby najszlachetniejsza myśl, potrzebne jest działanie.

4. Wynagrodzenie eucharystyczne

„Wynagrodzenie eucharystyczne – twierdził o. Dehon – opiera się na dwóch zasadach. Najświętsze Serce Jezu­sa w Eucharystii jest jedynym i prawdziwym wynagrodzicielem i jednocześnie jedynym narzędziem zdolnym do kocha­nia i dziękczynienia. My tylko łączymy się z Boskim Sercem w tym ogromnym dziele wynagradzania, gdzie możemy tyl­ko przy pomocy łaski ofiarować kroplę wody naszej dyspo­zycyjności (postawy i osiągnięcia), które Jego miłość przemie­ni w czyny wielkodusznej miłości, podobne do cudownego wina z Kany Galilejskiej”.

Wynagrodzenie to zawsze związane jest z praktykami ołtarza, gdyż w ten sposób przywołuje pamiątkę Męki Chrystusa, a msza św. jest jej przygotowaniem, kontynuacją i dopełnieniem.

Oto niektóre praktyki wynagradzające, podejmowane w łączności z Chrystusem, które każdego dnia pomogą nam dźwigać krzyże w duchu właściwym dla Zgromadzenia:

  • każdego roku uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego i święto wynagrodzenia (wtorek przed Środą Popielcową),
  • każdego miesiąca świętowanie pierwszego piątku,
  • w każdym tygodniu: Godzina św. (możliwie między godz. 23 a 24, w łączności z godziną agonii Jezusa w Getsemani),
  • każdego dnia: msza św. z Komunią wynagradzającą, ado­racja z aktem poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezu­sa, a w ciągu dnia nawiedzenia Najświętszego Sakramentu zgodnie z tajemnicami życia Jezusa (rano, po śniadaniu – życie ukryte; w południe, po obiedzie — tajemnica boleści; o 15.00 – Ukrzyżowanie; po kolacji – agonia).

1) Msza św. wynagradzająca jest najdoskonalszym aktem wy­nagrodzenia. Podczas niej nabywamy ducha ofiary i wynagro­dzenia. „Krew z Kalwarii – napisał Dehon – przepływa przez mi­liony kielichów na wszystkich ołtarzach świata, gdyż konieczna jest Boska ekspiacja tam, gdzie ludzka jest niewystarczająca”.

Ojciec Dehon syntezę swojej duchowości znajdował we mszy św. sprawowanej i przeżywanej. Całe życie stawało się jedną nieustająca mszą świętą. Jest ona najlepszym ćwicze­niem duchownym, jakie kapłan może podejmować. Ojciec Za­łożyciel zalecał duchowe msze św., nawiązując także do du­chowej Komunii. Jednak najważniejsza była dla niego msza wynagradzająca, do tego stopnia, że w pierwszym roku ka­płaństwa nigdy nie pobierał stypendium mszalnego. Również w pierwszych latach Zgromadzenia prawie wszystkie msze św. były sprawowane w intencji wynagradzania. Było to jed­nak niemożliwe, więc o. Dehon zachęcał swoich zakonników do ofiarowania przynajmniej jednej mszy miesięcznie w inten­cji wynagradzania, przy odnawianiu w sobie intencji wynagra­dzającej przy sprawowaniu każdej mszy, gdyż „każda msza, nawet sprawowana niegodnie, jest aktem nieskończonej miło­ści i wynagrodzenia”.

2) Komunia wynagradzająca – nie tylko jako część mszy św. – ale poprzez Komunię możemy wynagradzać za naszych braci. Każda Komunia jest wynagradzająca, jednak – jak na­pisał o. Dehon – „wszystkie Komunie św. w Zgromadzeniu muszą być ofiarowane jako wynagrodzenie. To nie wyklu­cza modlitwy w innych intencjach specjalnych, które łączą się z intencją wynagradzającą: tutaj nic nie zginie! Chrystus wyna­gradza stokrotnie za to, co się Mu ofiaruje”.

3) Adoracja eucharystyczna jest czymś fundamentalnym w myśli o. Dehona: charakterystyczny rys Instytutu, specyficzne powołanie księży sercanów, misja Kościoła. Ona nie jest czymś dowolnym, ale musi ożywiać działalność. Zaangażowanie sercanów nie może przeszkadzać codziennej adoracji. „Nasza gorliwość apostolska – napisał w Dyrektorium duchowym – musi zapewnić czas na wszystkie praktyki duchowe, a zwłaszcza na adorację wynagradzającą”. „Misje odległe, misje ludowe, rekolekcje, edukacja dzieci, dzieła na rzecz wydziedziczonych z tego świata, na rzecz najuboższych - jakżeż piękny program gorliwości i miłości w zjednoczeniu z Sercem Jezusa! Musimy jednak zarezerwować czas na naszą codzienną adorację”.

Dehon zachęcał do szczególnej adoracji w czasie rekolek­cji i marzył o domach i wspólnotach mających nieustanną ad­orację wynagradzającą kapłanów. Jest ona nie tylko wieczor­ną medytacją, ale stylem życia, atmosferą całego dnia. Adoracja jest kontynuacją mszy św., a o jej wartości i znaczeniu przeko­nują końcowe słowa duchowego testamentu Założyciela, napisa­nego w Saint-Quentin podczas działań wojennych w 1914 roku: „Moim ostatnim słowem polecam wam codzienną adorację, ofi­cjalną adorację wynagradzającą, w imię Kościoła św., aby po­cieszyć Chrystusa, przyspieszyć nadejście królestwa Serca Jezu­sowego w duszach i w narodach. Ofiaruję jeszcze i poświęcam moje życie i moją śmierć Najświętszemu Sercu Jezusa, dla Jego miłości i we wszystkich intencjach”.

Oczywiście, „Zgromadzenie nie zostało założone tylko dla adoracji, jednak bez niej byłoby niepełne, uboższe, a adoracja jest warunkiem wierności dynamicznej, rzeczywistej i prak­tycznej, a także gwarancją jego rozwoju i autentycznej posługi Kościołowi” - jak sam napisał.

4) Godzina św., podczas której uczymy się być z Jezusem i mistycznie łączymy się w tajemnicy agonii, stajemy się po­cieszycielami, a Chrystus nas poucza, czym jest grzech i jak bardzo Go znieważa. Ojciec Dehon chciał, abyśmy byli z Je­zusem w chwili, kiedy człowiek jest obojętny i niewdzięczny, kiedy Chrystus jest odepchnięty i opuszczony, mimo ogromu Jego miłości. Nabożeństwo 40-godzinne jest przedłużeniem Godziny świętej. Warto zaglądnąć do medytacji zapropono­wanych w Thesaurusie.

5) Akty poświęcenia się i akty wynagradzające.

6) Uroczystość Serca Jezusowego, której motywem było i jest wynagrodzenie za ludzką niewdzięczność i grzechy.

7) Pierwszy piątek miesiąca jest comiesięcznym świętem wynagrodzenia, które powinno łączyć się z odnowieniem mie­sięcznym. Dehon zachęcał do medytacji objawień mówiących o Sercu Jezusa, dotyczących Jego obietnic, życzeń i pragnień przy ponawianiu aktu poświęcenia się i wynagrodzenia.

8) Zjednoczenie z tajemnicami życia Chrystusa. Medytacja tych tajemnic pomaga w podtrzymywaniu w sobie tego pło­mienia wynagrodzenia (zobacz: Thesaurus).

Ojciec Dehon praktykował, może tylko po części to, co na­zywamy „rokiem Betanii”, czyli podzielił rok, przydzielając na każdy miesiąc specjalną intencję wynagradzającą. Każde­go dnia odmawiał specjalną modlitwę wynagradzającą za Sto­warzyszenie Serca Jezusowego, uwzględniając różne intencje w różnych czynnościach dnia. Praktykował także myśl zjed­noczenia z tajemnicami Odkupienia, dzieląc każdą godzinę na kwadranse: 1 - łączność z Sercem Jezusa; II - łączność z Sercem Maryi; III - łączność z wiernością serca św. Józefa; IV - łączność ze świętymi aniołami. Wśród tych wszystkich praktyk najważniejszą dla o. Dehona była msza św. - jako naj­skuteczniejsza dla wynagradzania, a także chwile prywatnej modlitwy i liturgia godzin jako modlitwa Kościoła.

Możemy powiedzieć, że duch wynagrodzenia towarzyszył działalności Dehona przez cały rok liturgiczny, a punktem kulminacyjnym była uroczystość Najświętszego Serca Jezuso­wego, jak również każdy pierwszy piątek miesiąca i każdy inny piątek. Religijne praktyki wynagradzające koncentrowały się na ofierze eucharystycznej, natomiast jej przygotowaniem i kontynuacją były: Komunia św., adoracja i nawiedzenie Naj­świętszego Sakramentu.

5. Wynagrodzenie kapłańskie

Ogromnym pragnieniem o. Dehona było pozostawienie Kościołowi dzieła wynagradzania Sercu Jezusowemu. Wyna­grodzenie kapłańskie i za kapłanów, przez księży i za księ­ży uważał za powołanie specjalne. Pragnął przygotować księży wynagrodzicieli i ofiarować ich Bogu. Myśl ta towarzyszyła mu przez całe życie, także wtedy, kiedy było już kilka stowa­rzyszeń, a nawet zgromadzeń mających podobny ceł. Osobi­ste uświęcenie każdego kapłana jest tak ważne, skoro sacerdos alter Cristus. Chrystus jako ofiara i wynagrodzicie! w jednym wymaga, by ofiarować się jako hostia św. i miła Bogu. Stąd warunkiem świętości kapłańskiej była przede wszystkim so­lidna formacja, pojmowana nawet jako wstępne wynagradza­nie. Łączy się z tym idea utworzenia domów i wspólnot dla księży „z problemami”, mająca na celu ułatwienie im powro­tu do Kościoła.

Następnym środkiem była modlitwa w intencji kapłanów, o ich uświęcenie, skierowana także do innych. Pewna kar­melitanka mówiła: „Im bardziej staną się hostią Bogu poświę­coną, tym bardziej będą kapłanami”. Także o. Dehon często powtarzał to zdanie, zachęcając do specjalnego traktowania prac, doświadczeń, krzyży codziennego dnia w duchu ofiary, za uświęcenie duchowieństwa.

Jedną z intencji wynagradzających były zniewagi, jakich Francja dopuściła się względem Boga (Montmartre), a także zniewagi doznane przez papieża.

6. Sercańskie wynagrodzenie społeczne

Punktem wyjścia jest stwierdzenie społecznego wymiaru grzechu i przypomnienie obowiązków jednostki wobec społe­czeństwa. W chrześcijaństwie nie można zredukować moralności tylko do wymiana kontaktu osoby z Bogiem: Bóg i ja. Jest to przy­najmniej trójkąt: Bóg, ja i mój bliźni. Co więcej, nie można wyło­nić tylko jednego bliźniego ze społeczeństwa. Społeczny wymiar życia jednostki: „miłuj bliźniego swego jak siebie samego” zakła­da taki sam wymiar grzechu, ale także potrzebę wymiaru społecz­nego dla wynagrodzenia. Grzech ma zawsze wymiar społeczny, a nie tylko indywidualny. Jeśli nie jest on tylko czymś osobistym i osobowym, lecz dotyka społeczeństwa, odpowiedzialność i po­trzeba wynagrodzenia spada także na nie. Już grzech Adama i jego skutki przeszły na całą ludzkość...

Wynagrodzenie dokonywane przez Chrystusa widziane jest jako pojednanie między niebem i ziemią. Grzech widzia­ny jako zniewaga wobec Boga, jako społeczny nieporządek, domaga się wynagrodzenia względem Boga i przywrócenia relacji miłości oraz wynagrodzenia względem społeczeństwa, by przywrócić w nim porządek, jakiego pragnie Bóg. Stąd tak ogromne zaangażowanie o. Dehona w kwestie społeczne, aby przywrócić zamierzony przez Boga porządek.

Wynagrodzenie sercańskie (dehoniańskie) nie zamyka się więc w murach świątyń, ograniczając się do modlitwy, cho­ciaż to także jest potrzebne. Modlitwa wynagradzająca doma­ga się jednak zgłębienia problemów społecznych, skuteczne­go i konkretnego działania w celu uwolnienia i wynagrodzenia za skutki grzechu. Ojciec Dehon mówił: „Kto chce wynagra­dzać, musi być świętym, wykształconym i apostołem”, czy­li modlitwa, nauka i działanie. Wspomniano już o modlitwie, jednak trzeba przypomnieć, że przez studia Dehon pragnął dotrzeć do korzeni grzechu, odkryć jego mechanizmy, przy­czyny, a do tego potrzebna jest znajomość wszystkich dzie­dzin, także jego (a może przede wszystkim) ekonomii i pra­wa, czyli dziedzin nauki społecznej.

Dopiero znajomość, wiedza może dać podstawy do działa­nia i dlatego też o. Założyciel angażował się w tyle dzieł, orga­nizując kongresy, nadając im akcent wynagrodzenia, pragnąc przywrócić polityce i ekonomii ich właściwy charakter, aby zapanowało królestwo Serca Jezusowego w duszach i społe­czeństwach, królestwo sprawiedliwości i pokoju. Ojciec De­hon mógłby powiedzieć: Jestem księdzem wynagrodzicielem i żadna dziedzina nie jest wyjęta spod wynagrodzenia: wszyst­ko powinno być odnowione w Chrystusie”. Celem wynagro­dzenia jest ułatwienie ludziom życia Ewangelią na co dzień.

Podsumowanie

Rzeczą, która zaskakuje, gdy się przygląda całej działal­ności o. Dehona związanej z ideą i duchem wynagrodzenia, jest jej aktualność. Wynagrodzenie sercańskie utożsamia się z dziełem odkupieńczym Jezusa Chrystusa, którego jest kon­tynuacją. Dzieło Odkupienia nie jest czymś, co możemy za­mknąć w muzeum i być tylko jego strażnikami. Musimy ciągle szukać rozwiązań dla ludzkich problemów i — tak jak o. Dehon – poprzez modlitwę, studia i działalność musimy odbudowywać społeczeństwo zamierzone przez Boga.

Pierwszym stopniem wynagradzania jest poznanie Boże­go planu wobec świata i naprawienie zniszczeń wynikłych z grzechu, a także spowodowanych atakami różnego rodzaju błędnych teorii i nauk.

Świat przekazany człowiekowi w zaufaniu przez Boga zo­stał przez egoizm i lenistwo ludzi zniszczony, a plan Boży został zastąpiony niesprawiedliwym podziałem dóbr, wyko­rzystywaniem człowieka przez człowieka, biedą, analfabety­zmem, niewolnictwem. Wszystko to jest przeciwne pierwot­nemu objawieniu Bożej miłości do wszystkich ludzi w dziele stworzenia i Odkupienia.

Trzecim motywem wynagradzania jest odpowiedzenie mi­łością na miłość Boga poprzez gotowość zaakceptowania woli Bożej i dostosowania do niej własnej woli, aż do ofiarowania samych siebie, a nie tylko woli. Powinno się to wyrażać tak­że w radosnym i wspaniałomyślnym oddaniu się w służbie braciom, na misjach, w najtrudniejszych parafiach, w szko­łach, na płaszczyźnie społecznej, zwłaszcza wśród najbied­niejszych, gdyż wszyscy nazywają Boga Ojcem! Z pewnością o. Dehon myślał o szczególnym wynagrodzeniu misjonarzy, kiedy mówił: „Nasza piękna misja w Kongo! Księża Najświęt­szego Serca winni prowadzić trudne misje, gdzie się cierpi i umiera młodo”.

Aktualność idei wynagrodzenia była potwierdzana przez papieży. Paweł VI powiedział do uczestników XV Kapituły Generalnej, 15 VI 1966: „Podążajcie bez obawy po drogach miłości i wynagrodzenia, które wam otworzył i wskazał wasz Założyciel. Dawajcie honorowe miejsce formom kultu eucha­rystycznego, obecnemu w waszych domach. Wasza codzien­na adoracja niech będzie źródłem posilenia dla waszych dusz u stóp Boskiego Mistrza i przygotowaniem głębokim do wa­szego apostolatu ciągle bardziej owocnego”.

W 100. rocznicę założenia Zgromadzenia kard. Karol Woj­tyła przypomniał, że jesteśmy potrzebni Kościołowi właśnie jako księża Najświętszego Serca Jezusowego, z całym bogac­twem charyzmatu.

Aktualne pozostają więc wszystkie praktyki wynagrodze­nia, które biorą swój początek od o. Dehona. Tylko od nas zależy, na ile nasza codzienność będzie poddana duchowi wynagrodzenia, poddaniu się woli Bożej, a na ile naszym wła­snym planom, marzeniom i oczekiwaniom.

Niech Najświętsze Serce Jezusa, pierwszy i największy Wy­nagrodzicie!, błogosławi naszym poczynaniom na drodze ży­cia duchem miłości i wynagrodzenia.