„W inny piątek podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu miało miejsce następujące zdarzenie. Jakieś cudowne ukojenie opanowało wszystkie moje zmysły i władze duszy. Czułam się całkowicie zatopiona w moim wnętrzu. Wtedy ponownie stanął przede mną Jezus Chrystus, mój ukochany Mistrz, jaśniejący w chwale. Jego pięć ran świeciło jak pięć słońc. Z Jego najświętszego człowieczeństwa wydobywały się we wszystkich kierunkach ogniste płomienie, ale szczególnie z Jego godnej czci piersi, podobnej do rozpalonego pieca. Kiedy się ona otwarła, zobaczyłam Jego Serce, to Serce, które wszystkich ogarnia miłością i samo jest godne wszelkiej miłości. Serce to było niewyczerpanym źródłem tych płomieni.
Wówczas odsłonił przede mną niewysłowione cuda czystej miłości i pokazał mi, jak bardzo ukochał nas, ludzi, jakkolwiek odpłacamy Mu za to jedynie niewdzięcznością i wzgardą.
– To Mnie boli bardziej – dodał przy tym – niż wszystko inne, co musiałem znieść w czasie mej męki. Zaprawdę, gdyby zechcieli Mi okazać choć trochę wzajemnej miłości, za nic bym sobie poczytał wszystko, co dla nich uczyniłem, i gdyby to było możliwe, chętnie uczyniłbym jeszcze więcej. Ale moje pragnienie wyświadczania im dobra spotyka się w odpowiedzi jedynie z oziębłością i obojętnością. Przynajmniej ty Mnie pociesz, czyniąc zadość za ich niewdzięczność, na ile będziesz mogła. Przedstawiłam Mu moją nędzę, ale On odpowiedział:
– Spójrz, oto skąd będziesz uzupełniać wszystko, czego ci brakuje.
Równocześnie otworzyło się Jego Boskie Serce i wybuchnął z Niego tak potężny płomień, iż myślałam, że zostanę przezeń pochłonięta. Przeniknął on całe moje wnętrze, a ja nie mogłam dłużej tego znosić i prosiłam Go o litość nad moją słabością.
– Ja jestem twoją mocą, niczego się nie lękaj, ale bądź uważna na moje słowa i na to, czego od ciebie zażądam, żebyś była w stanie urzeczywistnić moje plany. Przede wszystkim
powinnaś przyjmować Mnie w Najświętszym Sakramencie tak często, jak tylko posłuszeństwo ci pozwoli. To ściągnie na ciebie nieprzyjemności i upokorzenia – przyjmij je jako dowód mojej miłości. Postarasz się, by komunikować we wszystkie pierwsze piątki miesiąca. Każdej nocy
z czwartku na piątek dam ci udział w trwodze konania, którą dobrowolnie
wziąłem na siebie w Ogrodzie Oliwnym. Trwoga ta wprowadzi cię – bez wiedzy z twej strony – w pewien stan agonii, który jest boleśniejszy niż sama śmierć. Abyś się mogła zjednoczyć ze Mną w pokornej modlitwie, którą Ja wówczas pomimo śmiertelnej trwogi zanosiłem do mojego Ojca, będziesz czuwać pomiędzy jedenastą godziną a północą i cały ten czas spędzisz w zjednoczeniu ze Mną w pozycji leżącej z twarzą do ziemi. Będziesz to czynić zarówno dla uśmierzenia gniewu Bożego i uproszenia miłosierdzia dla grzeszników, jak i po to, by Mi nieco osłodzić gorycz, jakiej doznałem, gdy opuścili Mnie apostołowie, a Ja musiałem ich zganić, że nawet jednej godziny nie mogli czuwać ze Mną. I podczas tej godziny będziesz czynić to, czego cię nauczę, ale bądź czujna, moja córko, nie ufaj każdemu podszeptowi i nie wierz każdemu duchowi, gdyż szatan wychodzi ze skóry i chce cię oszukać. Nie czyń zatem nic bez zgody kierownika twojej duszy. Ilekroć będziesz działać w duchu posłuszeństwa, szatan nie będzie miał władzy nad tobą – posłusznemu nie może on nic uczynić”.
św. Małgorzata Maria Alacoque, Pamiętnik duchowy.
Czas objawienia i okoliczności
Nie posiadamy konkretnej daty tego objawienia. Jego treść zdaje się wskazywać na pierwszy piątek miesiąca. Jedni badacze pism św. Małgorzaty Marii są zdania, że było to w oktawie Bożego Ciała, drudzy wyznaczają ten dzień na 2 lipca 1674 roku – święto Nawiedzenia NMP. Wiemy napewno, że objawienie miało miejsce w kaplicy sióstr wizytek w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu.
Zbawcza miłość „zapoznana”
W czasie tego objawienia Jezus stanął przed Małgorzatą Marią w postawie zmartwychwstania i ukazał jej stygmaty pięciu ran, które świeciły jak słońce, a „szczególnie z Jego godnej czci piersi, podobnej do rozpalonego pieca”. Następnie rozwarł swoją pierś i ukazał jej swoje Serce, „to Serce, które wszystkich ogarnia miłością”, a w zamian otrzymuje od ludzi tylko „niewdzięczność i wzgardę”. I to właśnie o wiele więcej Go bolało, niż wszystko, co przeszedł w czasie swojej męki.
Przynajmniej ty mnie pociesz
Po czym, ku zdziwieniu Małgorzaty Marii, Jezus zwrócił się do niej: „Przynajmniej ty mnie pociesz, czyniąc zadość za ich niewdzięczność, na ile będziesz mogła”. A gdy Małgorzata powołała się na swoją nieudolność, Jezus ją uspokoił, mówiąc, że będzie ją umacniał w tym zadaniu.
Komunia wynagradzająca i Godzina Święta
Wskazał jej też wyraźnie, co ma czynić w duchu miłości wynagradzającej. Po pierwsze ma przystępować do Komunii Świętej tak często, jak jej pozwoli posłuszeństwo zakonne, a zwłaszcza w każdy pierwszy piątek miesiąca. Po drugie ma odprawiać, mówiąc współczesnym językiem, Godzinę Świętą, każdej nocy z czwartku na piątek, jednocząc się w śmiertelnym smutku Jezusa, który On przeszedł w czasie swojej męki na Górze Oliwnej. Jezus wskazał konkretny czas tej godziny: „będziesz czuwać pomiędzy jedenastą godzina a północą”.
Przełożona Małgorzaty Marii, matka Greyfie, tak opisuje jedną z tych nocy: „Małgorzata była właśnie po ciężkiej chorobie. Mimo to przyszła prosić mnie o pozwolenie spędzenia nocy przed Najświętszym Sakramentem. Nie widziałam żadnej możliwości by mogła to zrobić; jednak, aby ją pocieszyć, zgodziłam się, żeby pozostała w chórze od godziny ósmej wieczorem aż do przybycia procesji z miasta. Przyjęła to chętnie i z wielką słodyczą i pokorą prosiła mnie, by jej ten czas przedłużyć. Pozwoliłam jej w końcu na całą noc. O godzinie 8.30 wieczorem była już w chórze. Odtąd aż do samego rana pozostała nieruchoma na klęczkach, z rękami złożonymi, bez żadnego oparcia. Kiedy następnie zdawała mi sprawę ze swoich przeżyć podczas tej nocy, wyznała, że Pan udzielił jej wielkiej łaski i dopuścił ją do uczestnictwa w swoim konaniu w Ogrojcu. Mówiła, że tak bardzo cierpiała, iż zdawało się jej, że za chwilę jej dusza opuści tę ziemską powłokę”.
Zaproszenie dla nas
W świetle drugiego Wielkiego Objawienia możemy powiedzieć, że nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego jawi się jako kult miłości wynagradzającej za wzgardzoną i odrzuconą przez ludzi zbawczą miłość Zbawiciela. Wprawdzie kieruje On swoją prośbę o Komunię wynagradzającą i Godzinę Świętą tylko do Małgorzaty Marii, niemniej praktyki te wyznaczają kierunek nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusowego i są wezwaniem dla wszystkich, którzy na za jej przykładem chcą Jezusowi okazywać „choć trochę wzajemnej miłości”.